środa, 30 kwietnia 2014

Parówki wyborcze

Lubię parówki, ale tylko te, które mają w sobie choć odrobinę mięsa. Większość dostępnych na rynku powoduje mdłości i niestrawność. Parówki wyborcze proponowane przez naszych polityków zdecydowanie zaliczają się do tych najgorszych. Tak, parówki, bo na zacne miano kiełbasy, niektóre pomysły kandydujących niestety nie zasługują.

Nie macie już tego dość? Te mendy w kampanii wyborczej przechodzą samych siebie. Dadzą nam wszystko, darmowe to, tamto, siamto, sramto. Wszystko, tylko pomóżcie dopchać się do koryta. Niech powiedzą skąd wezmą na to pieniądze, niech pokażą które z obciążeń zdejmą z ludzi. Ale nie, to do lemingów nie dociera. I to jest chyba najsmutniejsze. Ludzie chcą słyszeć, że coś dostaną. Nie chcą słyszeć, że de facto sami to sfinansują. To trochę masochistyczne, ale tak już jest. Ludzie nie chcą znać prawdy. Szczerość nie jest w cenie. Motłoch łyka puste hasła, jak świeżo ugotowane parówki. No to nas nimi karmią.

Partia rządząca ma najgorzej, bo nie może obiecywać, że coś da. Zawsze przecież może się pojawić pytanie, dlaczego nie dali tego przez ostatnie 7 lat. No więc wymyślili sobie, że zamiast dawać, wycofają się z niektórych pomysłów na zabieranie. Najpierw straszą nowymi obciążeniami, a potem tuż przed kampanią się z nich wycofują. Ostatni przykład dotyczy opodatkowania garaży. Śmierdzi tanią parówką na kilometr, ale zapewne znajdą się tacy, którzy dzięki takim zabiegom poprą partię tego oszusta.

W codziennej propagandzie sukcesu słyszymy, że rząd jest super, bo wydał tyle a tyle na sport, tyle na kulturę, tyle na drogi a jeszcze więcej na wojsko. No kurde super. Może i wydał w sumie 300 miliardów rocznie, ale wcześniej 250 miliardów nam zabrał w podatkach, a brakujące 50 miliardów pożyczył, obciążając spłatą następne pokolenia. Ale o tym sza.

1 komentarz:

  1. Ludzie są bardzo ufni i chcą żeby było im lepiej ale też nie doceniają tego co mają, bo polak jest próżny. woli siedzieć, nie interesować się co i kto obiecuje! o pójściu na wybory nie ma mowy ale zrzędzić przed telewizorem w fotelu to każdy umie. Udział w wyborach to nasz obowiązek i jeśli każdy w małym stopniu zainteresowałby się kandydatami i wybrał najlepszego swoim zdaniem, może z czasem nie byłoby polityków którzy tylko obiecują, bo wiedzieliby że wybierani są przez ludzi świadomych i z tego będą rozliczani.

    OdpowiedzUsuń