sobota, 14 września 2013

W pogoni za słońcem - Polak w UK

Podczas mojej niedawnej wycieczki do Wielkiej Brytanii, miałem okazję zaobserwować kilka ciekawych rzeczy. Przede wszystkim muszę nadmienić, że do niniejszej opowieści startuję z pozycji totalnego nieruchawca, czyli osoby niezbyt światowej, nie ruszającej tyłka dalej niż kilkaset kilometrów od domu. Mój ostatni pobyt za granicą miał miejsce około 3 lat temu i był skierowany w innym niż zachód kierunku. Tak więc moje obserwacje są całkowicie świeże, nie skażone wcześniejszymi wizytami.

Na pytanie, jaka jest Anglia (byłem w okolicach Londynu), odpowiedź może być tylko jedna - pochmurna. Przez tydzień pobytu, słońce widziałem tylko dwa razy - tuż przed lądowaniem, gdy samolot był nad chmurami i raz w ciągu dnia. Choć tego drugiego razu pewien nie jestem - siedziałem w biurze od kilku godzin przed komputerem i mogłem mieć omamy wzrokowe.

No i oczywiście ich specyficzne historyczne naleciałości - ruch lewostronny, funty zamiast kilogramów, mile zamiast kilometrów, jardy zamiast metrów. Do tego jakieś zboczone gniazdka, dziwnie włączane krany, płatne WIFI dla gości w nawet niezłym hotelu, podczas gdy w Polsce w każdej bursie masz Internet w standardzie itp. No i te monety bez cyfr, przez co nie byłem w stanie sprawdzić, czy w sklepie resztę wydają mi poprawnie.

Drugie spostrzeżenie - tam naprawdę jest wielu Polaków. I to widać i słychać. Hotel, położony gdzieś na uboczu, a tam kelnerzy i pokojówki z Polski. Gdy te drugie zorientowały się w których pokojach mieszkają rodacy, chętniej zostawiały batoniki i napoje :). Kelnerzy też byli w porządku, mili jak wszyscy, ale jacyś tacy... swojscy. Sprzedawczyni w sklepie na lotnisku - Marlena - pyta skąd jestem i sama mi o sobie opowiada. Restauracja z japońskim jedzeniem w Cambridge - a tam para Polaków, którzy chętnie doradzają jakie sushi warto wybrać rzucając na końcu - "jakby coś, to krzyczcie". Pełno nas tam. Większość wyjechała z przymusu i w spojrzeniach i słowach można wyczuć, że tęsknią. Może nie za naszymi pensjami czy drogami, ale po prostu za krajem, za swoimi.

Mówi się, że za granicą Polak Polakowi wilkiem. Ja nie zaznałem ani grama wrogości od nikogo, a już na pewno nie od rodaków. Było wprawdzie kilku wytatuowanych, trochę podpitych, jakby lekko przyćpanych. Gdybym spotkał ich wieczorem w ciemnej uliczce, bałbym się o swoje bezpieczeństwo. Ale oprócz wyglądu nie wyróżniali się niczym. Byłem świadkiem jednej kłótni na lotnisku. Dziewczyna opieprzała swojego faceta. Zgadnijcie w jakim języku :) Jasne, można się kłócić, ale po co robić to mając za publiczność kilkaset osób...

Co jeszcze... No tak. Polacy klaszczą po wylądowaniu. Lecąc do UK, była cisza. Ale lądowanie w Polsce chyba się rodakom spodobało, bo oklaski miały miejsce. Nie takie, jak w teatrze, ale zawsze. Podobno to obciach, taka nasza narodowa naleciałość, coś jak sandały ze skarpetkami. Cóż, ja nie mam nic przeciwko jednemu ani drugiemu. Krzywda się przecież nikomu nie dzieje.

Na jedzenie nie narzekałem - nie miałem rozstroju żołądka. A ostrzegano mnie, że syf totalny i bez słoików z bigosem nie ma co tam jechać. Hmmm. Momentami było wręcz smaczne. Może dlatego, że restauracyjno-hotelowe. Pewnie gdybym się żywił czymś kupionym w Tesco, wyjętym z woreczków foliowych i podgrzanym w mikrofali inaczej bym śpiewał. Tak jednak nie było i mój brzusio wizytę w UK wspomina wesołym poburkiwaniem.

Podsumowując - Wielka Brytania jest pochmurna, pełna życzliwych Polaków, dobrego jedzenia oraz drogich hoteli bez Internetu wliczonego w cenę pobytu. A przynajmniej taką ją zapamiętam, ze swojej pierwszej wizyty w życiu.

14 komentarzy:

  1. Nie wiem kiedy byłeś, ale ja wróciłem na dniach opalony z UK. Podobno to lato było rekordowo ciepłe. Dopiero 2 dni przed wylotem posmakowałem angielskiej pogody.

    To prawda że sporo tam narodu, ja byłem w Bristolu i codziennie spotykałem jakichś polaków. Wszyscy byli OK, zupełnie nie rozumiem czemu ludzie twierdzą że jesteśmy sami do siebie wrogo nastawieni. Wrogo do siebie to chyba tylko w Polsce ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To samo słyszałem, gdy narzekałem na pogodę - że powinienem być tam wcześniej :).

      Zdaję sobie sprawę, że codzienność zweryfikowałaby wiele moich opinii, gdybym posiedział tam dłużej. Ale - było jak było.

      Pzdr.

      Usuń
  2. Napisz coś obiznesie w Anglii.
    Teraz wszyscy przenoszą swoje firmy do Anglii. Czy też masz taki zamiar?
    Czy przenosiszswójbiznes do Anglii?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie prowadzę własnego biznesu, więc może ktoś inny by zechciał coś tu napisać na ten temat.

      Usuń
  3. Myślałem że jesteś prawnikiem, bo na samej górze twojego postu pisze "Złóż aplikację przez internet". O ile wiem, aplikacje składają prawnicy. Dokładnie nie rozumiem o czym jest to aplikowanie, dlatego mi się wszystko pomieszało.
    Właśnie wczoraj oglądałem wywiad w telewizji z niejakim Kamilem Cebulskim. Powiedział że teraz mieszka w Anglii i przeniósł tam swój biznes. Otworzył nawet szkołę biznesu, jest to forma uniwersytetu, ale bez dyplomu. Kosztuje to drogo, bo poziom jest wysoki. Wiem, że kiedy Kamil stał się uchodźcą, inni pójdą za nim, i już niedługo większość naszych biznesów będzie zarejestrowanych w Anglii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, co się wyświetla na górze, to reklamy Google. Na ich treść nie mam wpływu.
      A to, że tam (w UK) żyje się łatwiej, wydaje się oczywiste. Inny poziom cywilizacyjny, inny stosunek rządu do ludzi...

      Usuń
  4. Tak to prawda. Anglicy są bardzo mądrym narodem.
    Kiedyś oglądałem w telewizji program o ich kolonialiźmie. Zdziwiło mnie, że pieniądze na podbój innych kontynentów pochodziły z rewolucji przemysłowej jaką rozpoczęli. W szybkim czasie dorobili się poważnych pieniędzy i następną rozsądną drogą rozwoju stał się kolonializm.
    Wcześniej myślałem że Anglia dorobiła sięna koloniach. To co napisałem będzie niepopularne, bo wszyscy moi znajomy uważająże w Polsce jest najwyższy poziom nauczania i to właśnie Polacy są najmądrzejszym narodem. Nie dbam o opinie moich znajomych. Mam swoją opinię i to jest najważniejsze. W końcu jesteśmy zalewani angielską muzyką, angielskimi książkami, angielskimi i amerykańskimi filmami. Nawet na olimpiadzie ten kraj miał kilka razy więcej medali niż Polska. To wszystko świadczy o tym że moi znajomi nie mają racji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anglicy wykorzystali swoją dziejową szansę, jaką był podbój innych kontynentów. Niby każdy mógł to zrobić, ale oni zaczerpnęli z tego najwięcej. Nie dokonaliby tego, gdyby nie byli inteligentni, jako naród.

      Usuń
  5. Opisuję zycie w Uk na sowim blogu http://zycie-w-uk.blox.pl
    Myslę podonie na tematy tu poruszane,zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja przeniosłem moją firmę do UK, w formie spółki, mamy przedstawicielstwo w Polsce. Cóż, różnice są ogromne. W pierwszym roku zostało w kieszeni prawie 15 tysięcy. Niski ZUS, dużo niższe podatki, całość realizowana zgodnie z tym schematem - http://dezi.pl/?jak-nie-placic-zus,10 Tak więc można dużo oszczędzić działając w UK, a Polska? Szkoda komentować.

    OdpowiedzUsuń
  7. Anglicy dzięki Angielskim Pejsom mają się dobrze z innego powodu ....
    poszperajcie a znajdziecie
    Zrozumiecie jak działją banki centralne - jak tworzy się pieniądz z niczego (fidencjalny) i ten co go tworzy żyje od ponad 150 w dobrobycie bo inni na niego pracują ...
    Wszelkie formy buntu są tłumione w zarodku (nawet Kenediego zastrzelili) ...
    Centrala wcale nie jest w NY ale w Londynie ;)
    Ten udziela pożyczki zawsze wygrywa - tak ten system działa ....

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe jak oni się rozliczają? W Polsce czy tam? Tu i tu? Jakim pitem? pit 39? Musze popytać bo aż mnie to zaintrygowało :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Trafiłam na wpis przypadkiem i od razu przypomniały mi się moje dwa wyjazdy do pracy do Szkocji podczas studiów. Miałam bardzo podobne spostrzeżenia. Pogoda pamiętam, że nie była zła, bo opadów nie było tak dużo, ale słońca bardzo mało. Polacy, wszędzie Polacy. Byłam bardzo mile zaskoczona, że gdzie nie poszłam to zawsze słyszałam język polski i również nie odczułam braku życzliwości ze strony rodaków. Szkocja wywarła na mnie bardzo dobre wrażenie, ale mieszkać raczej bym tam nie mogła :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam. Nie wiem jak długi był Twój pobyt w UK, ja należę do tego grona osób, które spędziło tam ponad 6 miesięcy w celach oczywistych i każdemu znanych, czyli w celach zarobkowych. Być może kiedy korzystasz z obsługi Polskich pokojówek czy kelnerów to są to rzeczywiście mili ludzie. Sam szukając pracy, roznosząc CV i tułając się po mieście, zaliczyłem sytuacje, że moje CV odbierała osoba z Polski. Czy za granicą Polak Polakowi wilkiem ? Ja również uważam, że nie, ale wiem jedno. Kilkukrotnie jadąc autobusem, będąc w pociągu czy robiąc zakupy w Primarku oraz podczas tych czynności spotkałem jakiegoś polaczka to było mi wstyd. Co drugie słowo przekleństwo, wygląda jak kibol, dzieciaki latają po całym sklepie, wydzierając się w najlepsze, ona zaniedbana. Jednym słowem wstyd. Oczywiście nie wszyscy robili takie wrażenie, ale z moich 6 miesięcznych obserwacji wychodzi jakieś 90% przypadków ..... Podsumowując, wyjeżdżamy na obczyznę do obcej kultury itd itp, a do sandałów wciąż nakładamy skarpety. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń