piątek, 9 listopada 2012

Pożyczka na Święta

Zaczęło się. Dzwonili już do mnie i do mojej żony. "Dzień dobry, dzwonię z banku X. Ponieważ należy Pani/Pan do naszych najlepszych/nowych klientów, mamy dla Pani/Pana atrakcyjną propozycję dotyczącą pożyczki na Święta". Jako, że wyznaję w życiu zasadę, iż jak mnie na coś nie stać, to tego nie kupuję, podziękowałem za super atrakcyjną propozycję i życzyłem Wesołych Świąt.

Ale głowę dam sobie uciąć, że jeszcze zadzwonią. Jak nie z tego, to z innego banku. Mają swoje cholerne 'targety' sprzedażowe, to i dzwonią szukając jeleni. Chciałbym czasem powiedzieć, co myślę o całym tym nachalnym lichwiarstwie, ale wiem, że osoby które do mnie dzwonią to tylko zwykli, szeregowi pracownicy. Mają wprawdzie stanowisko doradcy czy eksperta, ale de facto to są zwykli akwizytorzy. O wiedzy nie wykraczającej poza treść umowy, którą chcą mi wcisnąć do podpisania. Świadczy o tym fakt, że zazwyczaj zawieszają się na pierwszym lepszym pytaniu o konkrety.

Spośród osób korzystających z podobnych ofert, raczej niewielu zdaje sobie sprawę z rzeczywistych kosztów tych pożyczek. Mało kto patrzy na koszty prowizji, na odsetki itp. Wielu interesuje tylko wysokość miesięcznej raty, którą po Świętach trzeba co miesiąc spłacać. "Dwieście złotych? To mało - dam radę spłacać. Biorę!". O tym, że za pożyczone pieniądze, płacimy nie rzadko ponad 20% w skali roku, już nikt nie pyta. Trochę mnie to przeraża.

Przez swoją niewiedzę, czasem połączoną z ignorancją, dajemy się skubać rok rocznie na setki milionów złotych. I nie ma w tym kraju instytucji, która by w sposób jasny i klarowny tłumaczyła ludziom jakie są rzeczywiste koszty zadłużania się. Może to jest właśnie powodem, że jesteśmy tak łatwymi ofiarami banków. No bo przecież nie można spodziewać się po doradcach bankowych rzetelnej porady. Im chodzi tylko o wciśnięcie nam swoich "produktów". Oczekiwanie od nich porady, takiej prawdziwej, życzliwej i profesjonalnej porady, jest naiwnością.

A może po prostu nie chcemy znać prawdy - liczy się do, że możemu już teraz, zaraz, kupić ten upragniony 40 calowy telewizor full HD, chociaż nie mamy na ten cel swoich pieniędzy. A odsetki - nieważne. Jakoś to będzie. Święta idą, trzeba kupować.

Bo przecież o to w Świętach chodzi nie? O kupowanie. Szał zakupów w rytm kolend sączących się z hipermarketowych i galerianych głośników.


2 komentarze:

  1. A co w tym złego? Nie stać mnie na kupienie całego mieszkania od razu bez brania kredytu to co - mam spać na ulicy? Kto potrzebuje kasy musi ją skądś wziąć - chyba, że chcesz się podzielić za friko - przyjmę każdą sumę :):)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mieszkanie akurat jest przykładem skrajnym, bo rzadko kogo stać na jego zakup za gotówkę. Ale taktyka "zastaw się a pokaż się" jest błędna - tutaj się z autorem zgadzam. Ja oszczędzam, np. na księgowej dzięki program PIT 2014...tak też można :)

    OdpowiedzUsuń