Na świecie mamy nadprodukcję niemal wszystkiego. Minęły czasy budowania fabryk i produkowania wszystkiego co się tylko dało, aby dogonić nienasycony popyt. Obecnie, problemem nie jest już sama produkcja, ale znalezienie klienta na to, co zostało wyprodukowane. Czy jest to samochód, komputer, telefon czy pralka - musi być przede wszystkim tanie i sprawne w momencie zakupu. Klienci szukają cenowych okazji. Aby produkować tanio, na masową skalę i móc to sprzedawać z zyskiem, korporacje szukają taniej siły roboczej.
Kiedyś chętni do mało płatnej pracy byli wszędzie. Potem, w miarę bogacenia się społeczeństw, coraz więcej osób zapragnęło konsumować. Na kredyt, dzięki oszczędnościom, dzięki dobrze płatnej "pracy" w instytucjach bankowych czy na państwowym garnuszku. Nikt nie chciał wykonywać prawdziwej pracy z wartością dodaną, czyli produkować realne dobra. Zwłaszcza, że praca ta daje niewielkie dochody. Nowe fabryki budowano więc w coraz to nowych państwach Europy Wschodniej czy Azji, bo tam była tania siła robocza. A Zachód mógł sobie konsumować efekty ich pracy zbytnio się nie przemęczając.
Latka lecą, ludzie się bogacą. Taniej siły roboczej jest na świecie coraz mniej w stosunku do ilości osób, chcących po prostu konsumować. Wprawdzie nie wszyscy Chińczycy, czy Polacy, są na tyle bogaci, że mogą odmówić pracy za minimalną stawkę na produkcji i zawsze znajdą się chętni. Ale osób chcących wydawać pieniądze nie przemęczając się zbytnio jest coraz więcej. A taniej siły roboczej będzie ubywać. Do czego to doprowadzi?
Czy rozleniwione, zachodnie społeczeństwa, wrócą do podstaw? Co się stanie, gdy ilość imigrantów, którymi mogą się wysługiwać, zacznie maleć? Gdy Chińczycy, Polacy, czy mieszkańcy Afryki wzbogacą się na tyle, że powiedzą dość? W jakiś, ten czy inny sposób, równowaga zostanie zachowana. Możliwe, że kiedyś to Francuzi, Brytyjczycy, Niemcy i Szwedzi, będą jeździć do Chin i Indii za pracą na zmywaku. A może rozwój robotyki spowoduje, że nikt nie będzie musiał pracować fizycznie i wszyscy na świecie będą mogli prowadzić konsumpcyjny tryb życia bez większego wysiłku?
To, że na świecie są miejsca, w których ludzie godzą się wykonywać trudną i ryzykowną pracę za małe pieniądze, jest paliwem dla istnienia zachodniego stylu życia. W czasie, gdy jedni harują za miskę ryżu, posiadacze kapitału mogą popijać whiskey przesiadując przed 50-calowym telewizorem, w swoich 300 metrowych hacjendach. I narzekać na ciężkie życie. USA i zachodnia Europa, przypomina stylem życia Rzymian z okresu tuż przed upadkiem. Wtedy też tak zwani barbarzyńcy patrzyli z zazdrością na ich budowle i styl życia. Wiecie, co się stało później...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz